18 stycznia 2013

Rozdział 15

*Oczami Sue*
To jakiś żart?! No bez jaj! Co ja teraz zrobie?! Nie! Co ona tu robi?! Musiała wrócić wcześniej?!
S: A co ty tu robisz do cholery jasnej?!
A: Wróciłam po dokumenty. Dzwoniłam, wysyłałam maila, a wy nic. Chciałam, żebyście mi wysłały je pocztą. wpuść mnie, chce je wziąć.
S: Ej! Poczekaj ja ci je podam, a ty poczekaj na zewnątrz.
A: Nie, wejdę. Toż tylko na moment!
S: Nie! Ca lata na staniku. stoisz tu i się nie ruszasz!
A: Oszalałaś?! Wpuszczaj mnie do środka!
S: Ja pierdole! Mamy przejebane po całości!
A: Susan jak ty się wyrażasz!?
Dobrze wiedziałam, że bez krzyków się nie obejdzie. No bo jak inaczej! Zaraz przy wejściu, na schodach spał Niall. Alex trzasnęła drzwiami i rzyciła buty w kąt, przez co Horan się obudził. Zaczął coś gadać, ale zrozumiałam tylko " Cco jest? Oo kurde!" Lex podeszła do ściany. Oparła się o nią i zsunęła na podłogę. Piszczała, krzyczała i kopała. Niespodziewanie ze schodów schodziła Ca. Wystarczyło jedno krzyknięcie CAROLINE, a Smilie w połowie drogi, momentalnie cofnęła się na góre. Zajebiście! Zostałam sama z wrzeszczącą menagerką i schowanymi po całym domu "skacowanymi chłopcami". Co za bagno. Chciałam usiąść przy stole,ale gdy siedałam na krześle coś chwyciło mnie na nogę. Wstałam jak popażona. Zerknęłam pod stół, zauważyłam śmiejącego się Harrego. Myślałam, że go zabije! Gdy Hazz wyszedł z pod stołu, zza kanapy wyczołgał się Zayn.
A: Jezusie! Polejcie mi bo nie mam już siły!
S: A co?
A: Obojętnie, byle było mocne.
S: To może się poznacie co?
A: Ok, już raczej nic mnie z równowagi nie wyprowadzi.
S: Mam taką nadzieje...
A: Co?!
S: Nic, ten który spał na schodach to Niall, ten z pod stołu to Harry, a zza kanapy wypełzał Zayn.
Niall, Harry, Zayn: Hej
A: Alex, jestem mega wkurwiona!
S: Oj no uspokuj się!
A: No oczywiście, oczywiście. Wy tylko zrobiłyście sobie jakąś imprezę, na którą zaprosiłyście chłopców. Nic takiego. To nic, że skacowani leżą w dziwnych miejscach to przecież NIC SIĘ NIE STAŁO!
H:Jałć. to może my będziemy się zmywać.
S: Ale nie ma wszystkich.
A: To jest ich więcej?!
S: Mogłam tego nie mówić.
Położyłam się na kanapie i zaczęłam się śmiać. Wolałam być roześmiana, niż płakać w  kącie. Na reszcie Smilie zaszczyciła nas swoją obecnością.

*Oczami Caroline*
Kiedy zeszłam doznałam szoku. Harry i Niall bawili się z kotem, Alex siedziała w fotelu i coś piła- na 100% alkohol, Zayn wrócił za kanapę. Gdzie reszta? Mogłam o tym nie myśleć bo nagle z kuchni usłyszeliśmy straszliwy straszliwy pisk. Wbiegliśmy do kuchni, Liam leżał nieruchomo. Wydukał tylko "Spałem obok łyżek"
Ca: Jezu Chryste!
N: To chyba moja wina.
H: To ty jadłeś w nocy?
N: Jeśli 4:30 uważasz za noc, to tak.
H: Bo mnie coś obudziło. Jadłeś przy stole?
N: Tak.
H: Przyjebałeś mi w głowe krzesłem!
N: Sorki, byłem głodny, obolały i troche pijany.
Ca: Jeju no, a gdzie Lou?
Z: No właśnie!
S: Malik, weź ty siedź dalej za tą kanapą!
Ca: Sue!
S: No co?! Też bym się chętnie napiła.
N: Wystarczy ci Sue.
A: Co znaczy wystarczy?!
S: Nic, nic. Przecież ja nie piłam.
A: Całe szczęście.
Ca: Trzeba coś zrobić. O wiem! Louis, patrz mam ładniejsze czerwone spodnie od twoich!
Nagle Louis wyskoczył z szafy.
Lou: Nikt nie ma lepszych czerwonych spodni od moich! Mój tyłek jest w nich najlepszy.
N: I jest nasz Tommo.
Z: Dziewczyny dziękujemy za zaproszenie. No to siema, następnym razem u nas?
S: Ok, to się jeszce umówimy.
Po wyjściu chłopców ALex zaprała papiery i odleciała. Wróci jednak dopiero po nowym roku.
Zaprosiłam Karola na święta do nas. Będzie świetnie, szkoda tylko, że zrobił się skandalik...
Jeden z naszych sąsiadów zrobił zdjęcia wychodzącym z naszego domu chłopcom. Sprzedał je do prasy. Zjebanych mamy sąsiadów! W gazetach, w necie tylko o nas. Same "Nocne zabawy z One Direction", "Lansowanie się z One Direction", "Jak nie z sąsiadem, to teraz lansują się z One Direction" Śmieszne to, ale nie ma co się tym przejmować. Kupuję sobie wóz. Prawko jest, ale nie ma czym jeździć! Sprawie sobie taki prezent. Karol dzwonił, że wylatuje, więc trzeba tylko szybko się decydować. Tęskniłam za nim, bo dawno się nie widzieliśmy. Czekałyśmy z Sue przy wejściu. Wyszedł chyba na samym końcu! Przywitałyśmy sie z nim i pojechaliśmy do studia tatuażu.
Karol: Po co my tu przyjechaliśmy?
S: A po co się ty przychodzi?!
Ca: Robimy sobie z Sue tatto.
Karol: Serio?!
S: No tak
Sue ma "Believe", ja sobie pieprznęłam coś na dwa nadgarstki! Zaopatrunkowane ruszyłyśmy z Karolem pokazać mu naszą willę. Nie mógł się nadziwić jak my teraz żyjemy. Wszystko go zadziwiało, samochód, wystrój, nasze ciuchy. Na czas pobytu Karola w domu mówimy między sobą po polsku, aby czył się jak u siebie. Chciałam też wyjaśnić sytuację z lotniska w Polsce. Zaproponowałam mały wypad na kawę. Zostawiliśmy Sue samą, a my poszliśmy na pieszo do centrum. Długa droga. No nic, porozmawiamy, powspominamy i powyjaśniamy. Po wyjściu ze Starbrucksa zamówiliśmy taksówkę, bo ja nie wiem jak on nie doszłabym. Po wejściu do domu zobaczyliśmy biegająca po domu Sue. Gadała chyba z Alex, bo coś ustalały. "Francja" To mówiła Susan co chwila.
S: Lecimy do Francji. Pakujcie się!
Karol: Ej to wy tak macie codziennie?
S: Nie, no co ty. Ide po kota.
Ca: Pełen spontan?
S: Nie!
Ca: A kiedy lecimy?
S: Jutro
Ca: Jezu! Karol nie rozpakowałeś się jeszcze?
Karol: Nie.
S: Całe szczęście.
Karol: Nigdy nie byłem we Francji!
Ca: No widzisz, dzięki nam zwiedzisz trochę świata.
S: To ja dzwonię do Lex, niech załatwia nam przewodnika i będziemy zwiedzać Paryż indywidualnie. Mamy świetny hotel. Wpuszczają tam zwierzęta!
Karol: A podczas trasy nie zwiedzałyście?
Ca: Coś ty! Czasu nie było!
S: My tam śpiewać byłyśmy, a nie po zabytkach szaleć. Zakupy i pokazy to co innego...

*Oczami Karola*
Dziewczyny teraz to mają świetne życie! Ja też nigdy złego nie miałem, w końcu moją babcią jest sędzia Anna-Maria Wesołowska. Zawsze były przeciętne, a teraz? Luksusy same!
Wypasiony dom, samochód, a ich ciuchy i dodatki! Nawet ten kot Sue mieszka w luksusie. Ale one się nie zmieniły, nie gwiazdorzą. Caroline jest taką Karoliną jaką pamiętam. Uśmiechnięta jak zawsze. Oprócz wyglądu jest taka jaka była. Teraz udało mi się lepiej poznać Sue. Znałem ją tylko jako sąsiadkę Karoliny, a teraz jako moja znajomą. Nie mówie jednak Susan, tylko Zuzia. W ogóle jestem im niezmiernie wdzięczny za to, że zaprosiły mnie do siebie na święta. No i do Paryża. Mają tam wywiady w telewizji. I chyba też koncert. Pierwszy raz będę widział na żywo jak śpiewają.

 
*****************************************************
Hahhahhahhahhahh
Mam nadzieję, że wiadomość o babci Karola przypadła wam do gustu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Sorki, że tak późno ale oglądałyśmy z Sue film i jakoś tak wyszło. <33
xoxoxoxoxoxo

4 komentarze:

  1. Cudo kochana! :3
    Mam jedno zastrzeżenie! :< A mianowicie - Ortografia. Jedno słówko mi się rzuciło w oczy :D Popraw xd
    wystruj - powinno być wystrój :3
    A tak to zajebiście jak zawsze! C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Rozdział jest świetny czytało się go bardzo przyjemnie i płynnie. :) Ale sprowadza mnie również tutaj pewna siła która mam nadzieję że Cię ucieszy :D
    Zostałaś nominowana do Libster Award na: existsonlyforyou.blogspot.com

    Przepraszam że dopiero teraz zostawiam po sobie komentarz ale chciałam nadrobić wszystkie działy gdyż jestem tutaj dopiero od paru dni :) Czekam na następny dział z wielką ciekawością.
    Pozdrawiam
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Na prawdę świetny!

    Zapraszam do siebie http://walk-away-and-stay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń