25 listopada 2012

Rozdział 6

*Oczami Caroline*

Koniec.Wreszcie zakończyły się te męczące tygodnie. Niedługo album trafi na półki sklepowe. W dniu premiery wyślę kilka płyt rodzinie, niech mają lans na sławnego członka rodziny. No tak ale to jeszcze nie koniec promacji. Wywiady, reklamy itp. Niedługo mamy nastepną seje okładkową, bo poprzednia nie przypadła Alex do gustu. No nic, pozostaje nam tylko grzeczne wysłuchanie i stawienie się na sesji...

Sue: Lexi tylko nie to!! Było nosić szal albo czapkę!
Alex: Wiem. Przepraszam, moja wina.
Sue: Ale co teraz? Kto nam uwówi wywiady?! Cholera jasna!
Alex: Sue bez nerwów. Zarząd ma rozpiskę z waszymi spotkaniami na ten tydzień. Idźcie do sziedziby wytwórni i weźcie ją.
Caroline: Kogo mamy wziąć?
Alex: Nie kogo tylko co. Listę z wywiadami.
Caroline: Spoko. Jak dlugo będziesz leżeć?
Alex: Do soboty.
Sue: Co?! Aż pieć dni!
Alex: Niestety tak...
Sue: Ja pierdo**! Co za tydzień. A to dopiero wtorek...
Caroline: Oj tam Sue, poradzimy sobie. Chyba...
Sue: Dobra. Trzeba wziąć się w garść i jechać do wytwórni.
Caroline: Alex! Tylko nie wychodź, nie otwieraj drzwi i przede wszystkim ogranicz odbieranie telefonu!
Alex: Dobrze mamo! Będę odbierać w ważnej sprawie.
Sue: Do zobaczenia za 2h.

Przy wytwórni zdromadziły się tłumy. Przecierz nikt nie dał cynka, że będziemy. Dziwne to trochę. Wchodząc do budynku wszyscy biegali. Po prostu istny chaos! W recepcji nikogo nie było więc same skierowałyśmy się do biura. Jadąc windą na ósme piętro zastanawiałyśmy się z Sue co się tu dzieje. Ósme piętro, poziom biurowy Sony Music Entertainmend UK- rozbrzmiał głos w głośniku. Na korytarzu było z siedmiu ochroniarzy. Boże co tu się dzisiaj dzieje w tej wytwórni?!

Ochroniarz: A wy tu czego? Kim jesteście?
Sue: Przyszliśmy po spis wywiadów. Jestesmy z koleżanką początkującymi wokalistkami, które wydają w Sony Music UK album.
Ochroniarz: Rozumiem. Mogę zobaczyć legitymację?
Caroline: Już, chwila. Po co te wszystkie czynności?
Ochroniarz: Dziewczęta, tak nam nakazują procedury. Wszystko się zgadza. Miłego dnia życzę.
Sue: Do widzenia. Ej Ca to było dziwne, bardzo dziwne...

*Oczami Sue*

Numer 3462. To chyba te. Dawno tu nie byłyśmy. Znaczy na moment tydzień temu, no ale.. Drzwi jak zwykle skrzypnęły. A co za drzwniami?! Tańczący chłopak, który w ręku ma płyn do szyb. Drugi śpiewał do ścierki, a trzeci krzyczał. Z Caroline stanęłyśmy w drzwiach. Szok. Widoch trzech kolesi tańczących do Britney Spears. Nie do opowiedzenia.

Sue: Yyyy... Czy to gabinet dyrektora zarządu głównego?

Cisza. Chłopcy uspokoili się. Blondyn zaczął podśpiewywać w kącie.

Sue: Ej, ty! Przestań się śmiać! Wiecie może gdzie jest szef zarządu? ( Nic. Zero reakcji)
Caroline: Boże... Czy wiecie do cholery jasnej gdzie jest zarząd tej wytwórni?

Spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i powrócili do poprzedniego zajęcia. Szlak człowieka może trafić! Ja im kur** dam czyścić platynową płytę! Zaraz, zaraz. Co oni robią? Czemu tu są? Przegieli..

Sue: Nie, mam dość! Tacy mądrzy jesteście. Ej ty loczek, gdzie spis naszych wywiadów. Przerwał pracę. Położył płyn na biurku. Podszedł do nas bliżej.

Sue: Odpowiesz na pytanie zadane wcześniej?!
Caroline: Sue spokojnie! Nie ma co sie na takich denerwować. Idziemy z tąd!
Sue: Nie! Co z wywiadami?
Blondyn: Jakie wywiady ?! Kim wy jesteście?!
Sue: Ehem... Więc pracujemy w tej wytwórni nad płytą. Zajęłyśmy szóste miejsce w naszym ojczystym X-Factorze. Pochodzimy z Polski. Ja nazywam sie Sue, to jest Caroline. Mam 17 lat, ona 18. Mam 175cm wzrostu, waże...
Loczek: Dobra, starczy. Ja jestem Harry, to Louis i  Niall.
Sue: Ok. A dowiem się w końcu co z naszymi wywiadami, bo zależy ma na szybkiej odpowiedzi.
Niall: A to wy nie macie menagera?
Caroline: Mamy. Jak w tych czasach można sobie bez niego poradzić?!
Louis: To gdzie on jest? Przecież do jego obowiązków należy ustalanie terminów.
Sue: Tak właściwie to ona. Ma na imię Alex i jest chora.
Niall: Ojej! Co jej jest?
Sue: Chyba to tylko grypa.
Caroline: Sue chciałaś powiedzieć "niestety grypa".
Sue: No fakt.
Harry: Też nie wiemy co tu się dziś stało z całym zarządem. Mieliśmy do załatwienia sprawę, ale nikogo nie zastaliśmy.
Louis: Dlatego zajęliśmy się naszą płytą, bo ktoś ją zaniedbał.
Sue: Waszą?!
Niall: No tak. To wy chociaż wiecie, że mamy zespół?
Caroline: O jakiej nazwie?
Harry: One Direction.
Sue: O kur** Co?!
Niall: No, One Direction. Co w tym takiego ciekawego. Pretensje jak coś to do Hazzy, bo to on wymyślił nazwę.
Sue: To wy jesteście: Styles. Horan i Tomlinson?!
Lou: Do usług.
Caroline: Nie no spoko. Słyszałyśmy o was.
Sue: Nieźli jesteście!
Niall: Dzięki.
Lou: Wracając do tematu zarządu to dziś jest jakieś zebranie dotyczące tras.
Harry: A no właśnie! Paul wspominał o tym?
Caroline: Kto to Paul?!
Harry: Paul to nasz menager. A trasy to chodzi o koncertowe.
Sue: Aha, przepraszam dość późno rozumujemy.
Lou: Też tak często mam!
Caroline: Kurde! Co teraz Sue?!
Sue: No do dupy! Co za zjeb**ny tydzień! Nawet nie wiemy co teraz, kiedy wywiady?!
Harry: Spokojnie, na pewno wszystko się rozwiąże.
Sue: Mam nadzieję!
Niall: Zaraz wracam. Skoczę szybko po coś do bufetu!
Lou: A ten to ciągle głodny!
Sue: O Boże co za ludzie!
Harry: Co robicie jak już dowiecie się o terminach wywiadów?
Caroline: Nie licz na nic Styles! Jesteśmy zajęte promocją płyty!
Sue: Hazz, może kiedy indziej, co?
Harry: Ok, To dasz mi swój numer Sue?
Sue: Jasne 695248658.



********************************************
Więc zacznę od tego, że pisze Ca. Rodzice zabrali komputer Sue do naprawy. Rozdział jaki jest taki jest. Dzięki za ponad 400 wyświetleń! Tylko może więcej komentarzy by się przydało ;p
Rozdziały jak zwykle będą co tydzień. Chyba, że coś wypadnie. See you. Dzięki za wszystko xoxo ;3
Proszę państwa Niall Horan!




4 komentarze:

  1. Ten rozdział nie zabardzo mi przypadł do gustu ale inne są mega <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, ten tak trochę dziwny
      reszta będzie ciekawsza xd

      Usuń